Porty, logistyka

Port w Elblągu nie może istnieć bez żeglugi prowadzonej przez Zalew Wiślany. Ta zaś jest możliwa tylko w oparciu o zapisy stosownej umowy z Rosją zawartej 5 lat temu. Pierwszy okres obowiązywania tego porozumienia właśnie dobiega końca. I choć wszystko wskazuje na to, że zostanie ona automatycznie przedłużona, to strona rosyjska może żeglugę w niemal każdej chwili zawiesić.

Port prawie nad morzem Przez wiele stuleci Elbląg był jednym z najważniejszych portów obsługujących przewozy towarów na Bałtyku. Wszystko zmieniło się jednak po zakończeniu II wojny światowej. Port znalazł się w granicach państwa polskiego i wszystko wskazywało na to, że będzie mógł normalnie funkcjonować, ale Związek Radziecki ignorował zapisy porozumień dotyczących żeglugi po Zalewie Wiślanym. Pozbawiony dostępu do Bałtyku port podupadł. Duże zmiany przyniosły dopiero lata dziewięćdziesiąte. Przeładunki w porcie dynamicznie rosły, by w roku 1997 dojść do poziomu ok. 650 tys. ton. Dobry okres nie trwał jednak zbyt długo. Wejście Polski w struktury Unii Europejskiej i pogorszenie stosunków gospodarczych z Rosją w latach następnych (m.in. embargo z lat 2005-2007) doprowadziło do niemal całkowitego zaniku ruchu towarowego. Skutkiem wprowadzenia zakazu żeglugi przez stronę rosyjską w roku 2006 był spadek przeładunków w porcie do symbolicznych 4 tys. ton w roku 2009. Umowa sopocka Kwestie żeglugi przez Zalew Wiślany rozwiązała, i to tylko w pewnym stopniu, dopiero podpisana 1 września 2009 roku w Sopocie umowa pomiędzy rządami Rosji i Polski. Na mocy jej zapisów strony zgodziły się na prowadzenie ruchu przez Zalew Wiślany, ale zgoda ta nie objęła w pełni statków pływających pod banderami państw trzecich, które muszą uzyskiwać zgodę rosyjskiej Straży Granicznej na przepłynięcie przez Cieśninę Pilawską z 15-dniowym wyprzedzeniem. Niezależnie od tych niedogodności porozumienie przyczyniło się do szybkiego wzrostu wymiany handlowej i uratowało elbląski port. W czerwcu 2010 roku do portu zawinęły pierwsze jednostki z importowanym węglem. W całym roku 2010 przeładunki osiągnęły poziom 65 tys. ton a w roku 2013 doszły do 285 tys. ton, co oznaczało wzrost o 69% względem roku poprzedniego. Plany na rok 2014 były równie ambitne. W pierwszym półroczu przeładunki dominującego w imporcie węgla stanowił 28,7 tys. ton, a drobnicy, czyli przede wszystkim materiałów budowlanych w eksporcie – 120,8 tys. ton. Były to wzrosty na poziomie zbliżającym się do 80% względem analogicznego okresu roku ubiegłego. Jeszcze kilka tygodni temu zarząd portu szacował, że rok 2014 może się zamknąć ok. 400 tys. ton przeładunków co byłoby najlepszym wynikiem od kilkunastu lat. Kryzys na Ukrainie i rosyjskie embargo Rozwój portu w Elblągu może jednak zostać wstrzymany jeśli dojdzie do dalszego pogorszenia sytuacji na arenie międzynarodowej. Po rosyjskiej interwencji na Krymie oraz w ostatnich dniach po wprowadzeniu embarga na polskie produkty, coraz częściej zaczęły pojawiać się pierwsze głosy mówiące o tym, że jedynym rozwiązaniem problemów portu będzie budowa przekopu przez Mierzeję Wiślaną i uniezależnienie się w tym zakresie od Rosji. Nawet jeśli zapadną stosowne decyzje w tym zakresie, to nie rozwiążą one bieżących problemów. Największym zagrożeniem jest w tej chwili bowiem możliwość zawieszenia żeglugi przez Cieśninę Pilawską i zapisów umowy z roku 2009. – Jeśli sankcje unijne wobec FR będą podtrzymane lub jeszcze rozszerzone to obserwując zachowanie władz rosyjskich możemy teoretycznie spodziewać się najgorszego – mówi Arkadiusz Zgliński, dyrektor spółki Zarząd Portu Morskiego Elbląg. Porozumienie to zakłada automatyczne przedłużanie okresu obowiązywania umowy, jeśli strony nie zgłoszą żadnych zastrzeżeń. Do końca maja, kiedy to upływały terminy, żadna ze stron nie podjęła w tym zakresie działań, więc umowa będzie obowiązywała do listopada po czym zacznie biec kolejny pięcioletni okres. Zgodnie z zapisami umowy o żegludze po Zalewie Wiślanym każda ze stron „w razie konieczności (…) może wprowadzić ograniczenia dotyczące liczby oraz wielkości statków drugiej Strony (…) lub wstrzymać przekraczanie przez nie polsko-rosyjskiej granicy państwowej, jak również wykonywanie przez nie żeglugi, jeśli wymagają tego względy, obrony, zapewnienia bezpieczeństwa Państwa, bezpieczeństwa żeglugi bądź zachowania równowagi ekologicznej w Zalewie". W praktyce oznacza to, że Rosjanie mogą w każdej chwili, nie podając konkretnych przyczyn i nie konsultując tego z Warszawą, wprowadzić zakaz żeglugi po swojej stronie granicy. To zaś może oznaczać załamanie ruchu i przeładunków w Elblągu nawet do poziomu roku 2009. Port w Elblągu: "pełni optymizmu" Przedstawiciele elbląskiego portu nie ukrywają, że skomplikowana sytuacja na scenie politycznej budzi ich spore obawy. Wzrosty przewozów przeładunków od początku roku jest znaczący a przez ostatnie lata udało się rozbudować kontakty handlowe zwłaszcza z Rosją. – Jeżeli chodzi o przewóz towarów drogą wodną do Federacji Rosyjskiej, ściślej mówiąc do portów Obwodu Kaliningradzkiego, to na dzień dzisiejszy nie mamy jakichkolwiek negatywnych sygnałów, a wręcz przeciwnie, ponieważ wzrosła nam statystyka przeładunków i po pierwszej połowie obecnego roku wielkość wolumenu wynosi ponad 204 tys. ton – wyjaśnia Zgliński. – Jak do tej pory, nie mając negatywnych sygnałów, pozostajemy pełni optymizmu i wiary w zdrowy rozsądek oparty na rachunku ekonomicznym – dodaje. Samo zawieszenie żeglugi jest wg dyrektora portu jedynie czysto teoretyczną hipotezą. – W Kaliningradzie powstało bardzo dużo firm i hurtowni budowlanych z kapitałem zarówno oligarchów kaliningradzkich, jak i moskiewskich. Byłaby to bardzo duża strata finansowa dla obu stron w szczególności strony rosyjskiej. Poza tym, organizacja mistrzostw świata w piłce nożnej w 2018 roku nie została objęta restrykcjami, tak więc mamy „światełko we mgle" – zaznacza Zgliński. Dyrektor elbląskiego portu uważa również, że jako najbliższy sąsiad tak dużego partnera handlowego, nie powinniśmy głośno i źle wyrażać się o naszym sąsiedzie i przede wszystkim angażować się w spór stosując sankcje z naszej strony. – Mamy bardzo dobry przykład embarga na polskie owoce i warzywa, gdzie będziemy borykać się w kraju ze sprzedażą jabłek i powstałymi stratami – dodaje. Wspomina również, że na ewentualnym zamknięciu nie ucierpi jedynie port, który podobną sytuację przeżywał w latach 2006-2009, ale przede wszystkim wielu lokalnym przedsiębiorców operujących w porcie i na jego zapleczu. Zgliński zwraca przy tym uwagę na to, że w obecnej sytuacji bardzo trudno jest mówić o długoterminowym rozwoju portu i prowadzeniu działalności inwestycyjnej. – Jedynym rozwiązaniem eliminującym sankcje ze strony rosyjskiej jest budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoka Gdańską – podkreśla. – Jednakże zależy to przede wszystkim od władz rządowych. Jeśli port zostanie zamknięty to jakakolwiek strategia jego dalszego rozwoju nie ma sensu, gdyż nikogo nie będzie stać na ponoszenie ryzyka finansowego, a wszelkie nasze projekty pozostaną bezużyteczne – wyjaśnia. Port w Elblągu, podobnie jak wiele innych przedsiębiorstw patrzy z niepokojem na rozwój sytuacji na wschodzie. W większości przypadków towarzyszą temu komentarze podkreślające, że wojna handlowa z Rosją nie ma większego sensu i po prostu nikomu się nie opłaca. Zamknięcie żeglugi po Zalewie Wiślanym też nie przyniesie żadnej ze stron korzyści. Problem polega jednak na tym, że o tym czy do tego dojdzie zdecydują politycy, którzy czasami tracą kontakt z rzeczywistością, a nie ludzie biznesu. – Miejmy nadzieję, że tym razem przeważy rachunek ekonomiczny – mówi dr Ewa Fischer, analityk zespołu rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich i wieloletni radca w Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Moskwie.

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9517 4.0315
EUR 4.2733 4.3597
CHF 4.3648 4.453
GBP 4.9875 5.0883

Newsletter