Inne
Marynarze pływający na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej nie mogą narzekać na jedzenie. Armator dba o odpowiednie zaopatrzenie jednostek w produkty żywnościowe, a kucharze należą do najlepszych w swoim fachu. Starają się, by potrawy były zdrowe, smaczne i tradycyjne.

Żaden statek PŻM nie pływa dziś pod biało-czerwoną i obowiązują na nich przepisy państwa bandery, zgodne z prawem organizacji światowych. Jednak jednorodnym polskim załogom serwowane są tradycyjne narodowe potrawy. - Wyżywienie jest dużo lepsze niż na innych statkach - podkreśla Grzegorz Suchocki, główny intendent PŻM. - Staramy się zachować wysoki standard i polskie tradycje żywieniowe. Marynarzom zapewniamy to, co nakazują konwencje, i więcej.
Zasady żywienia ułożono we współpracy z Instytutem Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni, Zakładem Żywienia Człowieka Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie i przychodnią portową, ale też wzięto pod uwagę doświadczenia i opinie.

Na statkach króluje kuchnia polska.
- Są pewne nawyki żywieniowe, trzeba pamiętać, że w skład załóg wchodzą prawie sami mężczyźni -zaznacza G. Suchocki. -Jesteśmy narodem kiełbasianym, wieprzowym. Trudno na przykład narzucić kuchnię śródziemnomorską.
Po ułożeniu diety trzeba ustalić ilość produktów, w jakie musi być zaopatrzony statek - mięsa, wędlin, serów, mleka, masła, tłuszczów, cukru, kasz, pieczywa, dżemów, warzyw świeżych, przetworzonych i mrożonych, ziemniaków, kawy, herbaty (też ziołowej), kakao, przypraw itp. Robi się symulacje dla 20 osób na miesiąc i trzy miesiące.
- Marynarze dostają pięć posiłków dziennie: śniadanie, coffee time, obiad (lunch) o g. 12, podwieczorek o 15 i kolację - na ciepło, z ziemniakami, surówką - mówi G. Suchocki. - Potem są tzw. nocne porcje.

Stawka żywieniowa na peżetemowskich statkach dorównuje lub przewyższa poziomem stosowaną u najlepszych, renomowanych armatorów. Jednak u innych sprawę jedzenia traktuje się drugorzędnie.
- U nas jest inaczej, no i mamy bardzo dobrych kucharzy - podkreśla intendent. - To mistrzowie. I ważne, by gotowali to, co najlepiej potrafią.
Zwraca się uwagę, by unikać marnotrawstwa produktów.
- Jeżeli statki płyną w nieznane miejsca, kapitanowie dzwonią do mnie i podaję im rejon najlepszego zaopatrzenia pod względem jakości i cen - mówi G. Suchocki. - Relatywnie korzystny jest np. Izrael. W Turcji czy Rotterdamie warto się zaopatrzyć w owoce i warzywa, bo są tam tanie. A to bardzo ważne produkty. Zawsze mówię: warzyw i owoców bronić jak niepodległości. Hiszpania zrobiła się droga i jakościowo niska. Również w Brazylii i Argentynie ceny mocno poszły w górę. Singapur wyprzedza Europę, a nawet Egipt, w którym warto się zaopatrzyć w serki. Czasem podpowiadam: jeżeli droga wołowina, kupcie wieprzowinę. Gdy trafi się w rejon z bardzo wysokimi cenami, a statek długo stoi na redzie, przekroczenie stawki nie może być argumentem na pogorszenie się poziomu żywienia. Mimo rejsów w odległe i egzotyczne miejsca marynarze jedzą to, co znają z rodzinnych domów. Kucharz ugotuje im pyzy czy usmaży naleśniki, a nawet upiecze chleb.

Marynarze pływający na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej nie mogą narzekać na jedzenie. Armator dba o odpowiednie zaopatrzenie jednostek w produkty żywnościowe, a kucharze należą do najlepszych w swoim fachu. Starają się, by potrawy były zdrowe, smaczne i tradycyjne.

Żaden statek PŻM nie pływa dziś pod biało-czerwoną i obowiązują na nich przepisy państwa bandery, zgodne z prawem organizacji światowych. Jednak jednorodnym polskim załogom serwowane są tradycyjne narodowe potrawy. - Wyżywienie jest dużo lepsze niż na innych statkach - podkreśla Grzegorz Suchocki, główny intendent PŻM. - Staramy się zachować wysoki standard i polskie tradycje żywieniowe. Marynarzom zapewniamy to, co nakazują konwencje, i więcej.
Zasady żywienia ułożono we współpracy z Instytutem Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni, Zakładem Żywienia Człowieka Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie i przychodnią portową, ale też wzięto pod uwagę doświadczenia i opinie.

Na statkach króluje kuchnia polska.
- Są pewne nawyki żywieniowe, trzeba pamiętać, że w skład załóg wchodzą prawie sami mężczyźni -zaznacza G. Suchocki. -Jesteśmy narodem kiełbasianym, wieprzowym. Trudno na przykład narzucić kuchnię śródziemnomorską.
Po ułożeniu diety trzeba ustalić ilość produktów, w jakie musi być zaopatrzony statek - mięsa, wędlin, serów, mleka, masła, tłuszczów, cukru, kasz, pieczywa, dżemów, warzyw świeżych, przetworzonych i mrożonych, ziemniaków, kawy, herbaty (też ziołowej), kakao, przypraw itp. Robi się symulacje dla 20 osób na miesiąc i trzy miesiące.
- Marynarze dostają pięć posiłków dziennie: śniadanie, coffee time, obiad (lunch) o g. 12, podwieczorek o 15 i kolację - na ciepło, z ziemniakami, surówką - mówi G. Suchocki. - Potem są tzw. nocne porcje.

Stawka żywieniowa na peżetemowskich statkach dorównuje lub przewyższa poziomem stosowaną u najlepszych, renomowanych armatorów. Jednak u innych sprawę jedzenia traktuje się drugorzędnie.
- U nas jest inaczej, no i mamy bardzo dobrych kucharzy - podkreśla intendent. - To mistrzowie. I ważne, by gotowali to, co najlepiej potrafią.
Zwraca się uwagę, by unikać marnotrawstwa produktów.
- Jeżeli statki płyną w nieznane miejsca, kapitanowie dzwonią do mnie i podaję im rejon najlepszego zaopatrzenia pod względem jakości i cen - mówi G. Suchocki. - Relatywnie korzystny jest np. Izrael. W Turcji czy Rotterdamie warto się zaopatrzyć w owoce i warzywa, bo są tam tanie. A to bardzo ważne produkty. Zawsze mówię: warzyw i owoców bronić jak niepodległości. Hiszpania zrobiła się droga i jakościowo niska. Również w Brazylii i Argentynie ceny mocno poszły w górę. Singapur wyprzedza Europę, a nawet Egipt, w którym warto się zaopatrzyć w serki. Czasem podpowiadam: jeżeli droga wołowina, kupcie wieprzowinę. Gdy trafi się w rejon z bardzo wysokimi cenami, a statek długo stoi na redzie, przekroczenie stawki nie może być argumentem na pogorszenie się poziomu żywienia. Mimo rejsów w odległe i egzotyczne miejsca marynarze jedzą to, co znają z rodzinnych domów. Kucharz ugotuje im pyzy czy usmaży naleśniki, a nawet upiecze chleb.

Elżbieta Kubowska
+2 Jedzenie i stawki żywieniowe na statkach PŻM
A może Pan Suchocki wypowie się na temat tego, jak załoga jest okradana przez kapitana i kucharza prawie każdego statku PŻMu, którzy mają pomiędzy sobą \"cichą\" umowę, na podstawie której produkty żywnościowe są handlowane pomiędzy nimi, a dostawcami lub ludźmi w danym porcie. Załoga dobrze o tym wie i nie chce się na ten temat zbytnio wypowiadać, bo mogłaby mieć problemy na burcie, ale nikt nie powie, że jest różnorodność posiłków na statku dostając na co dzień prawie identyczne posiłki na śniadanie lub kolacje, aż dochodzi wręcz do obrzydzenia niektórymi artykułami lub daniami z nich sporządzanymi, bo w końcu z czego coś ugotować, jak w papierach na statku magazynki są pełne po przyjęciu prowiantu, a w rzeczywistości świecą pustkami.
12 grudzień 2011 : 17:30 krabbby | Zgłoś
+2 Ten artykuł to kpina
Pracowałem w tej wspaniałej firmie i pamiętam jak marynarze robili zakupy żywnościowe w portach , bo nie było co jeść.Jakość i ilość jedzenia fatalna, a na nocnych porcjach to może ze trzy osoby mogły skorzystac,a poza tym światło w lodówce.Pracuje u zagrabnicznego armatora i niczego nam nie brakuje, nawet nie chce mi się wspominać tej PŻM-skiej kiły.
12 grudzień 2011 : 21:39 Byłem, widziałem | Zgłoś
+2 Troche smieszny artykul
:) tak jak w tytule , fajnie mozna sie posmiac :) \" na ciepło, z ziemniakami, surówką - mówi G. Suchocki ale mi sie smaczek zrobil :) mniam . az mi sie na platformie siedziec nie chce, takie smakolyki :)
12 grudzień 2011 : 17:51 Jeżyna | Zgłoś
+2 artyluł propagandowy
Jest to typowy artykuł propagandowy a jak wiadomo propaganda i rzeczywistość to dwie różne rzeczy. Jak wszyscy w PŻMie wiedzą (Pan Suchocki napewno też) kapitan od dostawcy zawsze dostaje \"rabat\". Jest to kwota lub procent (zazwyczaj 10% - często więcej) którą kapitan bierze w kieszeń. Kwota ta jest oczywiście dodana do faktury poprzez podniesienie ceny lub dopisaniem fikcyjnych pozycji - najlepiej na osobnej fakturze tak żeby kucharz nie widział. Podoba mi się wliczenie do posiłków przerwy na kawę kiedy faktycznie można się napić kawy o ile ktoś się wcześniej zaopatrzył w takową bo na statkowej nie ma (szczególnie nie ma dla załogi szeregowej). No ale kubek kawy to naprawdę wartościowy posiłek:) Co do kucharzy to w PŻMie jest to loteria czasem trafisz na naprawdę dobrego (ostatnio takiego mieliśmy), częściej przeciętnego lub totalną porażkę. Jeszcze jak kapitan do tego mocno kroi to załoga robi część zakupów samodzielnie.
12 grudzień 2011 : 21:41 2nd | Zgłoś
0 PŻM- wyżywienie normalne, bez szału
Fakt jest taki, że wyżywienie w tej kompani to średni poziom reprezentowany przez bardzo przeciętne kompanie. Szału tam nie ma, z głodu oczywiście też nie umrzesz;) A nocne porcje to rzeczywiście zazwyczaj kpina- czasem ustawiają się kolejki przed wystawieniem nocnych- bo jest cos sensownego moze dla 3-4 osob;)
16 grudzień 2011 : 16:20 kadet | Zgłoś
+1 Wyżywienie w PŻM
To wszystko , co piszą w komentarzach poprzednicy, niestety prawda. Oczywiście zdarza się lepiej i gorzej. Czasy , kiedy kapitan dostawał gratyfikacje u dostawcy, minęły, ale polityka żywieniowa jest różna i w zasadzie zależy od kapitana. Tam gdzie nie wtrąca się za dużo w jadłospis, z reguły jest lepiej. Nie jest problem tego gdzie i co się kupuje, ale problem jest w postrzeganiu tego przez osoby odpowiedzialne na lądzie, w biurze. Nieprawdą jest to co pisze w artykule pan Suchocki, o wybitności naszych kucharzy. Oczywiście są wyjątki, ale generalnie jest to średnia stołówek zakładowych. Zresztą można o tym się przekonać, chcąc zatrudnić się jakiejś restauracji w Szczecinie lub Gdańsku. Gdy potencjalny pracodawca dowiaduje się, że pracowaliśmy w PŻM, to z reguły dziękują nam i dalszej rozmowy nie ma. Stwierdzenie Pana Suchockiego, że jesteśmy narodem kiełbasianym i wieprzowym, to jakieś poglądy u ubiegłego stulecia. Dzisiaj wiele osób na statku bardzo chętnie zjadło by coś z kuchni śródziemnomorskiej i dietetycznego. Efekt jest taki, że na 20 członków załogi, z reguły 4-5 osób prosi kucharza, aby mięso wrzucał im do zupy i jedzą gotowane , a nie smażone w tłuszczach. Ryby na statku to osobny temat. Jak pływam 10 lat, to ani razu nie było porządnej ryby. Kupuje się z reguły najtańszą, co w efekcie daje najgorszą. Taka ryba jest jak ciapa, konsystencja ryby nie przypomina tej jaka jemy np. nad morzem. Owoce morza? zapomnij. To jakieś tabu. Surowy zakaz zamawiania, chociaż w niektórych portach świata, są znacznie tańsze od mięsa. Sery? raczej produkty serom-podobne. Nawet głupie spaghetti w wydaniu PŻM-owskim, to zupa pomidorowa z mięsem mielonym i makaronem, wszystko musi pływać. Tak można w nieskończoność. Zamiast pomyśleć o jakimś szkoleniu kucharzy w nowoczesnych technikach gotowania, zapoznaniu z nowymi przepisami kulinarnymi, Pan Suchocki rozlicza kapitanów ze stawki żywieniowej i to jest jego priorytet.
25 kwiecień 2016 : 03:58 Stefan | Zgłoś
0 Optyk
Jedzenie na statkach to waluta
05 grudzień 2016 : 19:25 mnie tam kapitan | Zgłoś
0 Losowanie parowki
Kapitan wsadzal parowke do sera i ktos z wachty mu ją odgryzl. Ja sam gdy walilem konia wlasnie slyszalem jak sie wydarl.do tego ten smrod jak z ciekawosci wsadzalem glowe do kibla. Wiem napewno ,ze moj kolega zostak zbzykany przez mechanika cos tam sobie majstrowali.ogolnie duzo kalu bylo.
08 grudzień 2016 : 11:43 Mirek z Gdanska | Zgłoś
-2 Dostałem po ryju w porcie
Kiedys wpłynelismy do nieznanego mi portu.ciemno jak w dupie tylko latanie na nabrzezu.slychac bylo okrzyki smiechy od ladu wiatr przywial zapach pieczonych burakow na kozim smalcu.rano przyplynela po nas motorowka i chlopaki zaczely sie ladowac .motorowka poszla na dno .ktos rzucil kolo ktos drabine ktos nasral z relingu.na brzeg udalismy sie po linie. Na miejscu okazalo sie ze port jest z drugiej strony a przyplynelismy pustynia.wesoly kataryniarz krecil korbka a z instrumentu wylatywaly wsciekle przeklenstwa.wtedy dostalem po ryju. Cdn...
15 grudzień 2016 : 19:08 Znuzony optyk | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0048 4.0858
EUR 4.2823 4.3689
CHF 4.3852 4.4738
GBP 4.9827 5.0833

Newsletter