Inne

W Gdyni stoczył się po zboczu redłowskiego klifu niemal 50-tonowy bunkier. Wbudowany został w krawędź klifu w Gdyni-Redłowie wkrótce po II wojnie światowej. Ponieważ, wraz z osuwaniem się klifu, obiekt stanowił potencjalne zagrożenie, podjęto decyzję o jego usunięciu.

Przenoszono już u nas ponoć w całości nawet większe obiekty fortyfikacyjne (choć nigdy w tak trudno dostępnym miejscu), ale po raz pierwszy przeprowadzono usunięcie tak dużej bryły, w następstwie kontrolowanego stoczenia po wysokim zboczu. Usuwany bunkier ważył 46 ton, jego długość wynosiła 5,2 m, a szerokość 3,8 m.

Plan działania i dokumentację techniczną operacji przygotowywano od dawna, a kulminacja prac przypadła na 13 listopada. Przewidywano, że schron może zawiesić się na zboczu. Firma, która na zlecenie Urzędu Miasta, przeprowadzała operację usunięcia schronu ze szczytu klifu, liczyła się z taką możliwością. Jeśliby się tak stało – sprowadzony miał być holownik, który od strony morza miał przeciągnąć obiekt na plażę. Akcja przedłużyłaby się wówczas o jeden dzień. 

Nie było to konieczne. Schron - za trzecim podejściem (pchnięty siłownikami) - wreszcie się poddał i ok. 14 zsunął z 30-metrowej wysokości klifu.

Schron został najpierw, w dniach poprzedzających akcję, częściowo odkopany. Do zsunięcia obiektu z klifu użyto dwóch par siłowników oraz zasilającej je pompy hydraulicznej. Najpierw doprowadzono do utraty stabilności przez bunkier, co udało się nie za pierwszym razem, kolejne pchnięcie doprowadziło do zsunięcia się bunkru z krawędzi i jego spektakularnego stoczenia się po zboczu klifu. Podczas upadku, od bunkra oddzieliły się pewne części (blok betonu ze schodami i duża płyta, prawdopodobnie strop), ale zasadnicza bryła przetrwała w całości, spadając na plażę i zatrzymując się w płytkiej wodzie tuż przy brzegu.

Jak przekonuje Zdzisław Kobyliński, naczelnik Wydział Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności gdyńskiego magistratu, istniała konieczność usunięcia schronu w sposób kontrolowany, gdyż w ciągu najbliższych lat sam mógłby spaść wskutek postępującej degradacji klifu. Dość skomplikowana akcja została uzgodniona z 11 instytucjami, a jej koszt wyniósł ok. 50 tys. złotych. 

Rozbity schron, po odpowiednim zabezpieczeniu - sprawdzeniu stabilności zbocza samego klifu, a także stabilności fragmentów obiektu i usunięciu z nich wystającego zbrojenia czy innych niebezpiecznych elementów, ma być pozostać na gdyńskiej plaży jako atrakcja turystyczna i działająca na małym wycinku brzegu, ale jednak, pomoc w ochronie podstawy klifu przed falami morskimi.

Usunięty z klifu w Gdyni-Redłowie schron był pozostałością po 11. Baterii Artylerii Stałej, która powstała wkrótce po zakończeniu II wojny światowej. W skład baterii, której budowę w niezbyt łatwo dostępnym dla ciężkiego sprzętu miejscu rozpoczęto w 1947 r., a zakończono w 1958 r., wchodziły stanowiska z czterema radzieckimi armatami morskimi, stanowiska ogniowe, wieża kierowania ogniem, centrala artyleryjska, schron załogi, magazyny amunicji itp.

W roku 1963 zredukowano jej załogę, a ostatecznie rozformowano baterię w 1974 roku. Po jakimś czasie, niepotrzebnych już schronów i dział nikt nie konserwował i nie pilnował. W międzyczasie zasypano liczne okopy z żelbetowymi szalunkami i bunkry znajdujące się w lesie między Polanką Redłowską a Cyplem Redłowskim. W ostatnich latach miejscowi pasjonaci zajęli się częścią obiektów pozostałych po baterii, które są powoli odnawiane i zagospodarowywane.

Warto dodać, że wielu, nie tylko pasjonatów fortyfikacji, w komentarzach do doniesień medialnych o akcji usuwania schronu, bardzo krytycznie odniosło się do zniszczenia schronu, nazywając takie rozwiązanie pójściem po linii najmniejszego oporu i wskazując, że możliwe byłoby jego zabezpieczenie i udostępnienie zwiedzającym (niektórzy nawet sugerowali przeniesienie). Nawet jeśli byłoby to możliwe technicznie - z pewnością zwielokrotniłoby koszty operacji zabezpieczenia obiektu przed niekontrolowanym stoczeniem się na plażę pod klifem.

PBS, rel Fot. Piotr B. Stareńczak

0 artyleria nadbrzeżna
Ten schron był stanowiskiem bojowym armaty 130 mm i należał do 1 go plutonu artyleryjskiego w plutonie były 2 armaty, a w baterii artylerii stałej były 2 takie plutony. w sumie bateria obsługiwała 4 armaty. o zasięgu 25 km..
14 listopad 2012 : 15:51 Guest | Zgłoś
0 A mi to wyglądało
na typowe stanowisko obserwacyjne. Chyba, że działo stało obok (nieosłonięte), a obsługa chowała się do schronu...
15 listopad 2012 : 07:50 Guest | Zgłoś
+1 Co dalej
Czy ze względów bezpieczeństwa będą teraz zrzucać siłownikiem wszystkie rosnące na klifie drzewa? O ile wiem, drzewa spadały tam w sposób niekontrolowany wielokrotnie częściej niż bunkry.
19 listopad 2012 : 13:11 Guest | Zgłoś
+1 Po co to?
Wystarczyło by go przenieść.
Szkoda trochę
05 maj 2020 : 14:00 . | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9517 4.0315
EUR 4.2733 4.3597
CHF 4.3648 4.453
GBP 4.9875 5.0883

Newsletter