Inne

Ogłoszenie zwycięskiej pracy na projekt kładki przez Motławę na gdańską Ołowiankę na powrót rozpaliło spór wokół tego tematu. Choć sprawa wydaje się już przesądzona.

O rozstrzygnięciu konkursu pisaliśmy 9 listopda (czytaj: Kładka zwodzona). W uzasadnieniu wyboru projektu biura z Mariboru czytamy: "Zwycięska praca to projekt, który nie narzuca się swoją wielkością i formą, a jednocześnie nawiązuje charakterem do portowego miasta - jej konstrukcja i wygląd sterowni kładki nawiązuje do kabiny dźwigu portowego. W ocenie komisji konkursowej zwycięska praca spójną i czystą formą wpisuje się w sylwetę miasta, ale jednocześnie posiada własny charakter. Kładka nie ingeruje w nabrzeża i zapewnia pełną pierwotną szerokość toru wodnego. Jej zaletą jest także oszczędne podnoszenie konstrukcji przy zastosowaniu siłowników hydraulicznych."

Wielkim zwolennikiem i jednym z pomysłodawców kładki jest dyrektor Filharmonii Bałtyckiej, prof. Roman Perucki (stąd funkcjonujące w Gdańsku określenie "kładka Peruckiego"). Po rozstrzygnięciu konkursu, na stronie Filharmonii pojawiła się informacja oddająca jego stanowisko w tej sprawie:

"Zwodzona kładka to szansa dla Ołowianki na jej ożywienie. To także realna nadzieja na spełnienie oczekiwań mieszkańców i turystów, chcących odwiedzić Filharmonię Bałtycką wraz z jej Centrum Kongresowym, Muzeum Morskie czy usytuowane na wyspie hotele i restauracje. Dotąd, najbardziej dogodna droga na wyspę prowadziła z Długiego Targu przez most od Strony Szafarni. Dzięki przeprawie, już wkrótce spacer na Ołowiankę ma być krótszym, a sama kładka ma być przede wszystkim nowoczesna i funkcjonalna".

Orędownikami kładki przez Motławę są również władze miasta, mieszkańcy i turyści, którzy by dostać się na Ołowiankę muszą nadkładać drogi przez Zielony Most. Jej budowę wspierają też właściciele hoteli i restauracji mieszczących się na Ołowiance oraz za Mostem Kamieniarskim. Przeciwni budowie są natomiast żeglarze, którzy uważają, że konstrukcja utrudni im poruszanie się po Motławie. Mimo ich protestów, pół roku temu miasto rozpisało konkurs na kładkę, którego rozstrzygnięcie nastąpiło w miniony piątek.

Z powodu wyboru projektu, spór ożył na nowo, choć być może nie będzie już tak burzliwy jak wcześniej. Jednym z gorących przeciwników kładki był i jak deklaruje, jest nadal, kapitan Jerzy Wąsowicz. Jak tłumaczy, jego udział w komisji konkursowej to chęć ochrony interesów środowiska żeglarskiego. Dlatego cieszy się ze zwycięstwa projektu ze słoweńskiego biura.

- Kładka otwierana w pionie jest bardziej funkcjonalna, pozwala na szybszy przepływ jednostek - argumentuje. - To dla nas najlepsze z zaproponowanych rozwiązań.

Problem dotyczyłby 15 regularnie pływających po Motławie jednostek białej floty, 45 stałych rezydentów mariny i ok. 1400 jednostek rocznie odwiedzających Gdańsk.

Za wygraną nie daje prof. Andrzej Januszajtis, znawca hostorii Gdańska, który wciąż ma nadzieję, że kładka nie powstanie. Od lat powtarza te same argumenty: - Ta kładka nie może powstać, bo ingeruje w historyczny krajobraz miasta, narusza go, a jest on pod ustawową ochroną, tak jak całe śródmieście Gdańska - przekonuje. - Podniesione skrzydło mostu będzie sterczało w górze na kilka pięter! Czy to nie zakłóca krajobrazu? Połączenie z filharmonią jest ważne, ale można je rozwiązać o wiele taniej i bez naruszania historycznej tkanki miasta. Dla polepszenia komunikacji z Ołowianką, warto już teraz sprawić, by prom spod Żurawia kursował codziennie od rana do wieczora, nie tylko w godzinach otwarcia Muzeum, a do powstających przystanków miejskiego tramwaju wodnego dodać jeszcze jeden - na Ołowiance. 

Jeden z adwersarzy prof. Januszajtisa tak skomentował kolejny jego felieton w tej sprawie: "Mieszkam w Delft, pięknym miasteczku, którego historyczne centrum opływa jeden z ważniejszych szlaków wodnych Holandii, kanał Shie-Rijn. Mój dom jest sytuowany ok. 20 m od mostu nad kanałem. (...) Most jest otwierany (obrotowo) z częstotliwością około raz na 15 min, przepuszczając barki towarowe, żaglówki, motorówki itp. Zamykany jest szlabanem i posiada oczywiście monitoring, kamery i głośniki na wypadek, gdy trzeba pouczyć pieszych. Kanał jest szeroki na ok. 20 metrów i cała operacja otwieranie mostu zajmuje ok. 2 minuty. Mogę zaświadczyć, że nie jest to wielka niewygoda ani dla pieszych, ani dla ruchu na kanale. Takich mostów zwodzonych w Holandii są setki, jeśli nie tysiące, w samym Delft jest ich 5.

Przeciwnicy inwestycji założyli na Facebooku stronę, na której sugerowali jeszcze inne rozwiązanie: tunel wydrążony pod Motławą. W liście do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza tak widzą konsekwencje wybudowania kładki: "Pieszym nieustanne otwieranie i zamykanie przejścia wydłuży czas dotarcia na drugi brzeg i zafunduje częste utykanie w swoistym korku. Nie stanie się atrakcją, tylko źródłem nerwów – podniesienie/obrócenie mechanizmu może i trwa 2 minuty, ale bezpieczne przepłynięcie statków to już o wiele dłuższa chwila. A konsekwencja dla ruchu wodnego? Żeglarze coraz rzadziej będą wybierać uciążliwą – jak by nie było – trasę oraz tę konkretną marinę. Cieszące się popularnością miejsce umrze śmiercią naturalną. Po kilku miesiącach niedogodności oraz narastających emocji, będziemy mogli pożegnać się z wielowiekową tradycją kursowania statków i łodzi po falach Motławy. Zamiast tego powstanie raj dla hałaśliwych skuterów wodnych – wystarczy kilka i ich dźwięk konkuruje intensywnością z zawodami na niedalekim stadionie żużlowym."

Jak będzie w rzeczywistości, mieszkańcy Gdańska i turyści przekonają się za, jeżeli nie zajdą nieprzewidziane okoliczności, dwa lata.

Tekst: Czesław Romanowski

Zdjęcie: Czesław Romanowski, Facebook 

0 ...
Nie bylo przez dziesiątki lat i nikomu nie przeszkadzało, teraz tez nie potrzebna za takie pieniądze! Na dodatek bedzie tylko utrudnieniem w kursowaniu statków, jachtów.
13 listopad 2012 : 14:58 Guest | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter