Inne
Musimy zadbać o większe bezpieczeństwo, bo wczasowicze będą się bać spędzać urlopy nad naszym morzem - alarmują służby ratownicze. Jak to zrobić? Pojawił się pomysł, by wzdłuż wody, na brzegu, wydzielić i oznakować specjalny pas dla ruchu pojazdów spieszących z pomocą poszkodowanym. Zdania na ten temat są jednak podzielone.

- Przy plażach, w prawie każdej nadmorskiej miejscowości, są strzeżone kąpieliska i one powinny zostać wyposażone w odpowiednie, silne i szybkie łodzie - mówi Adrian Bogusłowicz, prezes Lokalnej Organizacji Turystycznej w Krynicy Morskiej, przewodniczący Komisji Rewizyjnej Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej. - Łódź, zaopatrzona w dobry silnik, będzie się z większą prędkością przemieszczać w wodzie, wzdłuż lądu, niż samochód po piasku na plaży.

Ratownik na łodzi szybko dotrze do tonącego.
 
Umożliwienie ratownikom wodnym szybkiego przemieszczania na plażach lub w morzu, to jedno. Drugim problemem jest drożność szlaków dojazdowych od szosy do brzegu morza. 
 
Zdaniem prezesa Adriana Bogusłowicza, należy takie trasy wyraźnie oznakować, zakazując np. parkowania, biwakowania, tarasowania, utrudniania ruchu i to egzekwować - karząc nieposłusznych. Czasami bowiem czyjaś niefrasobliwość może przyczynić się do utraty życia osoby potrzebującej pomocy. 
 
Nie wystarczy, że ratownicy przebiją się przez zakorkowane szosy śpiesząc na pomoc tonącej osobie. Bardzo trudny może być do przebycia ostatni odcinek: kilkaset metrów, na przykład przez las, lub nawet kilkadziesiąt metrów na samej plaży. Na niej przeszkodą dla samochodów ratowniczych są opalający się wczasowicze. 
 
Nie wszyscy z nich zdają sobie sprawę, że należy szybko podnieść się z legowiska i umożliwić dotarcie do poszkodowanego ratownikom, lekarzom, strażakom. 
 
Urząd Morski w Gdyni, a dokładniej - szefostwo Obwodu Ochrony Wybrzeża Urzędu Morskiego w Sztutowie, edukuje plażowiczów w tym zakresie. Pomysłodawcą jest Krystian Babski, kierownik Obwodu Ochrony Wybrzeża w Sztutowie - Urząd Morski w Gdyni. 
 
- Ratownicze dojazdy do brzegu morza są utwardzone aż do samej plaży - mówi kierownik Krystian Babski. - Jeżeli nie tarasują ich źle parkujące auta, to karetki czy inne pojazdy bez problemu docierają do piasku. Dalej jednak nie mogą się poruszać, bo na trasie ich przejazdu opalają się wczasowicze. Dlatego, postanowiliśmy wyraźnie oznakować te odcinki, by urlopowicze nie kładli się na szlakach dojazdu karetek. 
 
Jak się sprawują wczasowicze - oceniono na razie w jednym miejscu, w Sztutowie. 
 
- Postawiliśmy tam tabliczki z napisami: "Droga ratunkowa. Zakaz plażowania" - dodaje kierownik Krystian Babski. - Wczasowicze stosują się do tych poleceń. Wcześniej bywało, że na trasie przewidzianej na przejazd pojazdu ratowniczego, nie tylko wypoczywali ludzie, ale też handlarz za daleko się wysuwał się ze swym stoiskiem. 
 
- Podczas spotkania różnych służb, zainicjowanego przez komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Gdańskim, zwróciliśmy uwagę na konieczność stworzenia ratowniczego pasa dojazdowego wzdłuż plaży - mówi Roman Chmielowski, sekretarz Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Województwa Pomorskiego. - Taki "pas pomocy" powinien istnieć na całym polskim wybrzeżu Bałtyku; istnieć albo obok wydm, albo przy samej wodzie. 
 
Zdaniem Przemysława Rychtera, z Lokalnej Organizacji Turystycznej "Łeba", w rejonie miasta Łeby nie ma podobnego problemu. Może dlatego, że tam są nieco inne warunki naturalne niż na Mierzei Wiślanej. 
 
Kazimierz Netka

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0052 4.0862
EUR 4.2719 4.3583
CHF 4.4093 4.4983
GBP 4.9894 5.0902

Newsletter