Inne

Polska będzie budować podwodne hotele dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich i Malediwów. Staje się tak dzięki naukowcom z Politechniki Gdańskiej, którzy opracowali projekt takiego hotelu, którego nie ma nigdzie na świecie. To konstrukcja niemal kosmiczna.

"Za mało innowacyjny" - orzekło Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w Warszawie. "Zbyt futurystyczny, za dużo w nim innowacji" - stwierdziły banki. I pieniędzy nikt nie dał. Na co? Na budowę pierwszego w świecie podwodnego hotelu projektu naukowców z Politechniki Gdańskiej, którego prototyp ma stanąć w Gdyni. Tymczasem odbiorcy takich obiektów są. Na przykład na Bliskim Wschodzie. - Weźmiemy, ale nie jeden, lecz z pół setki - powiedzieli reprezentanci szejka z Dubaju.

To tak jak zamówienie zbudowania 50 statków. Bo projekt podwodnego hotelu, jaki powstał w Wydziale Oceanotechniki i Okrętownictwa Politechniki Gdańskiej, jest pomysłem na jednostkę pływającą. Pół setki... Takie zamówienie to robota na wiele lat dla polskich stoczni.

Dlaczego ów projekt jest, zdaniem NCBiR, za mało innowacyjny? Profesor Lech Rowiński, główny projektant podwodnego hotelu, nie umie odpowiedzieć na to pytanie. Ale być może wieże do elektrowni wiatrowych na morzu budowane w trójmiejskich stoczniach to urządzenia bardziej innowacyjne...

Twórcy złożyli odwołanie od decyzji NCBiR. Trzy miesiące temu, odpowiedzi jeszcze nie ma. Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich chce mieć, zaznaczmy raz jeszcze, 50 podwodnych hoteli pływających, wymyślonych w Politechnice Gdańskiej. Najprawdopodobniej jednak to nie tam zacznie funkcjonować pierwszy taki obiekt - Underwater Discus Hotel. Niewykluczone, że wcześniej porozumienie zostanie zawarte z kontrahentem na Malediwach, gdzie projektanci hotelu mają reprezentanta zajmującego się organizowaniem wypraw nurkowych. To on złożył zapotrzebowanie gdańskim naukowcom. Dlatego tam rozmowy z biznesmenami są najdalej posunięte. Ile czasu potrzeba na budowę?
- Dwa lata - odpowiada prof. Lech Rowiński. - Gdyby hotel powstał w polskiej stoczni, trzeba by dodać około pół roku na przewiezienie obiektu do miejsca przeznaczenia i zamontowanie go w miejscu wskazanym przez zamawiającego.

Czy to naprawdę cud techniki? Żeby wyrób można uznać za innowacyjny, musi on zawierać wiele istotnych unowocześnień, usprawnień. Według PARP - Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości - innowacją jest każda zmiana dająca nową jakość, tworząca nowy produkt, usługę lub wprowadzająca ich ulepszenie. - Mieszkanie pod wodą to nic nowego. Na świecie istnieją takie domy - potwierdza prof. Lech Rowiński.

Jednak podwodny hotel, wymyślony w Politechnice Gdańskiej, robi duże wrażenie i jest zaawansowany technologicznie.

Ma mieć 21 pokoi dwuosobowych. Część mieszkalna, o kształcie dysku albo spodka latającego - podobnego do tych, jakie pokazywane są na filmach o przybyszach z kosmosu - ma być zanurzona na głębokość 10 metrów. Zejście niżej pod powierzchnię morza nie miałoby sensu, bo im głębiej, tym ciemniej, szarzej. Chodzi zatem o to, by turyści mogli zachwycać się pełnią barw podwodnego krajobrazu i stworzeń tam żyjących, a ich piękno jest godne podziwiania wtedy, gdy dobrze oświetla je słońce.

Czy twórcy chcą ukryć coś przed konkurencją? Jakie to pomysły? - Niczego nie zamierzamy ukrywać - odpowiada prof. Lech Rowiński. - Nasze pomysły są chronione patentami, zgłoszeniami patentowymi. Innowacyjnym pomysłem na przykład jest sposób utrzymania dysku pod wodą. Wyporność hotelu sięgnie 2500 ton. Obciążenie go balastem kosztowałoby około miliona euro.

Gdańscy naukowcy wpadli na pomysł, by dociążać go wodą. Gdzie ów hydrobalast się znajdzie, gdzie zostanie umieszczony? W górnym dysku, umieszczonym nad powierzchnią morza. Przy okazji ma to być basen kąpielowy. Do tego dysku utrzymującego część hotelową pod wodą, mogą być doczepiane następne spodki, na przykład kawiarniany, ale może być też dysk służący za lotnisko dla helikopterów. Na Malediwach jednak bardziej popularna jest komunikacja motorówkami albo wodolotami - dla utrzymania łączności z brzegiem, przewożenia turystów.

Bardzo ważną innowacją jest też sposób zapewnienia bezpieczeństwa osobom mieszkającym pod wodą, a także przeprowadzania akcji ratowniczej. W razie awarii, pożaru, dysk byłby wynurzany - podnosiłby się samoczynnie. W każdej kabinie-pokoju znajdą się środki ratunkowe, jednocześnie pomieszczenie takie pozwoliłoby znajdującym się w nim osobom, przetrwać w razie np. zadymienia czy zatopienia innych części hotelu.

Po wynurzeniu się dysku mieszkańcy wyjdą z pokoju bezpośrednio na zewnątrz, bez konieczności uciekania korytarzami. Projektanci i o tym pomyśleli, przewidując jak najskuteczniejsze środki bezpieczeństwa.

Podwodny dysk hotelowy umożliwiałby obserwowanie przez szybę życia w morzu, ale ma być wyposażony również w centrum nurkowe. Kto zechce bliższego kontaktu ze stworzeniami egzotycznych oceanów będzie mógł opuścić hotel pod wodą i pływać sobie w jego pobliżu.

Morski hotel nie obędzie się bez helikoptera. Lądowisko dla tej maszyny będzie też na prototypie obiektu, który ma stanąć w Gdyni. Służyłoby nie tylko hotelarstwu, ale też ratownictwu medycznemu. Tam lądowałyby śmigłowce przywożące poszkodowanych do szpitala w Gdyni. Miastu brakuje obecnie takiego lądowiska. Podwodny hotel ma stanąć niedaleko Akwarium Gdyńskiego, a z brzegiem połączony będzie kładką długości około 30 metrów.

Polskie stocznie widzą w podwodnym hotelarstwie dobry interes. - Taki obiekt ma szansę na rynku - mówi Ireneusz Ćwirko, prezes stoczni CRIST. - Produkcja statków to obecnie biznes nie dla wszystkich. Dlatego trzeba robić coś nowego. W naszym konsorcjum ustaliliśmy, że będziemy je produkować. Nie wiadomo jeszcze, jak długo trwałaby budowa. Konstrukcję stalową, która ma ważyć około 500 ton, można wykonać w ciągu pół roku. Dłużej może trwać wyposażanie jednostki.

Czy taki hotel może być polskim hitem eksportowym?- Trudno powiedzieć, to sprawa biznesowa - mówi prof. Lech Rowiński. - Zależy, jak uda się to zorganizować... Niestety, Politechnika Gdańska nie ma pieniędzy na testowanie prototypowego obiektu. Instytucja państwowa nie widzi jak dotychczas w tym projekcie innowacyjności i dlatego nie chce dać wsparcia pieniężnego. Dla kontrastu komercyjne instytucje finansowe dostrzegają w tym hotelu... nadmiar innowacyjności i boją się włożyć weń gotówkę. Na szczęście, nie wszystko stracone.

Paweł Orłowski, wiceminister rozwoju regionalnego, obiecuje, że sprawa dofinansowania działań Politechniki Gdańskiej - jej dalszych badań nad Underwater Discus Hotel - zostanie jeszcze raz dokładnie przeanalizowana. Oby decydenci uwierzyli, że budowa takich obiektów na eksport to duża szansa - być może już ostatnia - dla polskiego przemysłu okrętowego.

Kazimierz Netka

0 Powtórka z historii
W roku 1957prasa informowała,ze nasz przemysł okrętowy
zbuduje statek pasażerski o napędzie jądrowym.
Jerzy Walldorff w felietonie skomentował to następująco:
"brakuje papieru toaletowego a tu takie zamiary".
Sprawa owego papieru rozwiązana.
Życzę projektantom i stoczniowcom realizacji projektu.
29 maj 2012 : 15:31 Guest | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1

Źródło:

Waluta Kupno Sprzedaż
USD 4.0243 4.1057
EUR 4.2863 4.3729
CHF 4.4168 4.506
GBP 5.01 5.1112

Newsletter