Inne

Gdańska Oficyna Wydawnicza FINNA opublikowała w "Serii z kotwiczką" kolejną pozycję marynistyczną. Tym razem otrzymujemy do rąk wspomnienia dwóch oficerów Kriegsmarine, Wolfganga Lütha i Claussa Kortha. Claus Korth (1911-1988) był dowódcą dwóch U-bootów, chlubiącym się zatopieniem alianckich statków o łącznym tonażu 73 015 ton. Wolfgang Lüth (1913-1945) jako dowódca pięciu U-bootów zubożył flotę państw walczących z Hitlerem o 225 204 tony wyporności.

Druga wojna światowa, tocząca się także na morzu, to dla bardzo już nielicznych dość odległe wspomnienie, dla pozostałych – karta zamierzchłej historii. Wspomnienia oficerów wrogiej Polakom i połowie ówczesnego świata floty tak dalece nie budzą już dziś emocji, że nawet sam redaktor wydawnictwa stawia sobie pytanie o sens przedstawiania punktu widzenia tamtej, szczęśliwie dla nas przegranej strony. Tym bardziej, że, jak sam pisze, „dość wyraziście we wspomnieniach [obu dowódców] pojawia się propaganda hitlerowska”. Dość wspomnieć, że jeden z nich bez zastrzeżeń wierzy w polskie sprawstwo ataku na radiostację w Gliwicach, czego już walczący o pokój Herr Hitler nie zdzierżył i na co musiał zareagować z całą mocą.

Propaganda to jedno, a osobiste głębokie przekonania niemieckich podwodniaków o słuszności idei, w imię której zatapiają aliancki tonaż, to zupełnie co innego i sądzę, że w książce właśnie z nimi mamy do czynienia. Czemu trudno się dziwić, bo zwykle dopiero po latach, gdy już wiadomo kto odniósł ostateczne zwycięstwo, ludzie ujawniają, najczęściej rzekomy, swój wcześniejszy sprzeciw wobec rzeczywistości, w której przyszło im żyć.

Warto pamiętać, że naczelny dowódca Kriegsmarine, admirał Karl Dönitz, został po wojnie skazany na 10 lat pozbawienia wolności, ponieważ działania dowodzonej przez niego floty uznano za zbrodnicze. Ten jednak we własnych wspomnieniach dał początek wybielaniu „U-bootwaffe”, umożliwiając pojawienie się tezy, że U-booty stanowiły państwo w państwie, ich dowództwo widziało wojnę jedynie na planszach i trudno je obwiniać o zbrodnie popełniane przez poszczególne załogi (czego najlepszym przykładem jest niemiecki, całkiem współczesny film zatytułowany „Okręt”, ekranizacja powieści Lothara-Günthera Buchheima pod tym samym tytułem). O ile jednak dowództwo podwodnej floty naprawdę nie widziało rzeczywistej wojny na morzu, o tyle trudno powiedzieć to samo o dowódcach poszczególnych okrętów i ich załogach.

Wspomnienia opublikowane przez gdańską oficynę dowodzą jednego – załogi U-bootów stanowili konkretni ludzie, czasem fanatycy, a więc trudno byłoby wybielać ich czyny, skupiając się wyłącznie na marynarskim czy żołnierskim trudzie, a prohitlerowskie poglądy wyrażane przez kpt. Kortha i kom. ppor. Lütha na kartach ich wspomnień, mimo niewątpliwej presji sytuacji, w jakiej powstawały, uznać należy za prawdziwe.

Do lektury wspomnień „U-booty znów atakują” zachęcam więc każdego, kto ciekaw przekonań i autentycznych motywów kierujących niemieckimi podwodniakami w czasach bitwy o Atlantyk. Dobrze wiedzieć, że zatapiając także „polski tonaż” marynarze Kriegsmarine odczuwali najzwyczajniejszą radość i satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku, niezwykle rzadko zaś cierpieli moralne katusze z powodu wykonywania rozkazów Hitlera. Inni zaś znajdą w nich pokaźną skarbnicę wiedzy o życiu codziennym na U-boocie, bo – jak deklaruje wydawca - „pokazujemy historię wojen morskich we wszystkich ich aspektach”.

Tytuł: „U-booty znów atakują”
Autorzy: Wolfgang Lüth i Claus Korth
Wydawca: Oficyna Wydawnicza FINNA
Gdańsk 2014
stron 260
oprawa twarda 

+1 Czy myśmy naprawdę wygrali tę wojnę?
Tak, wiem, że w podręcznikach historii porządek pojałtański w Europie figuruje jako "zwycięstwo". Ja też przez całe swoje prawie 40 letnie życie byłem przekonany, że "tamta strona była przegrana". Ale teraz mam coraz więcej wątpliwości...
14 lipiec 2014 : 13:15 młody technik | Zgłoś

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Zaloguj się

1 1 1 1
Waluta Kupno Sprzedaż
USD 3.9517 4.0315
EUR 4.2733 4.3597
CHF 4.3648 4.453
GBP 4.9875 5.0883

Newsletter