Dzięki ograniczeniom narzucanym przez limity połowowe znacznie zwiększyła się ostatnio populacja bałtyckiego dorsza, zwłaszcza w jego wschodnim stadzie. Mniej jest za to śledzi i szprotów, którymi żywi się ta drapieżna ryba.

Takie wnioski płyną z ekspertyzy opublikowanej przez Międzynarodową Radę ds. Badań Morza (The International Council for the Exploration of the Sea- ICES). Na wyniki badań tej instytucji na temat stanu zasobów ryb poławianych w Bałtyku co roku czekają nie tylko rybacy, ale i organizacje działające na rzecz ochrony morza. Dzieje się tak, gdyż na ich podstawie Unia Europejska określa limity połowowe dla poszczególnych gatunków na kolejny rok.

Z najnowszych danych opublikowanych przez Radę wynika, że po wielu latach bardzo niskiej liczebności poprawił się stan populacji dorsza w Bałtyku. Dotyczy to przede wszystkim stada wschodniego, w którym liczebność ryb wzrosła ponad trzykrotnie w porównaniu z 2006 r. Gorzej wygląda sytuacja stada zachodniego, którego populacja utrzymuje się wprawdzie na stabilnym, ale wciąż niskim poziomie.

- Na poprawę sytuacji dorsza ze stada wschodniego istotny wpływ ma przestrzeganie ustanowionego w 2007 roku długoterminowego planu zarządzania zasobami tego gatunku w Bałtyku - ocenia Piotr Prędki, specjalista projektu "Zrównoważone rybołówstwo" w ekologicznej organizacji WWF Polska. - Duże znaczenie mają także konsekwentne działania na rzecz dostosowania wielkości połowów do liczebności dorsza. WWF od lat podejmuje działania mające na celu objęcie wszystkich gatunków ryb poławianych w celach handlowych długoterminowymi planami zarządzania zasobami zarówno na poziomie Unii Europejskiej, jak i państw członkowskich. Staramy się przekonać decydentów, rybaków i przetwórców, że tylko dzięki dobrze przygotowanym, opartym na rzetelnych danych naukowych planom zarządzania możliwe będzie trwałe korzystanie z bogactwa mórz i oceanów - uważa Piotr Prędki.

Specjaliści oceniają, że dorszom pomogły także duże wlewy słonej wody do Bałtyku z Morza Północnego. Dzięki nim pojawiły się liczne młode pokolenia tego gatunku i znacznie zwiększyła się jego populacja.

Nie wszystkie ryby mają się jednak tak dobrze w Bałtyku. Z danych przedstawionych przez Radę ds. Badań Morza wynika, że spada liczebność bałtyckich populacji śledzi i szprotów, co paradoksalnie jest konsekwencją dobrej kondycji dorszów. W efekcie limity połowowe na te dwa gatunki w przyszłym roku prawdo-podobnie zostaną ograniczone.

- Przedstawione przez Radę dane pokazują wyraźnie istniejące w Bałtyku zależności - wzrost liczebności dorszy, które są drapieżnikami, powoduje spadek liczebności gatunków, którymi się żywią, czyli w tym wypadku szprota i śledzia. Długoterminowe plany zarządzania połowami muszą więc brać pod uwagę nie tylko gatunek, który poławiamy, lecz także wszystkie inne gatunki żyjące na danym łowisku. Tylko w ten sposób możemy zagwarantować, że zasoby będą utrzymywać się na stabilnym poziomie - ocenia Piotr Prędki.


(mak)