Stoczniowcy z Gdyni są rozczarowani nieudaną sprzedażą największej i najdroższej części Stoczni Gdynia - dużego doku. Porażką niedawnych aukcji rozczarowany jest też minister skarbu Aleksander Grad.
(© T. Bołt)
Co będzie dalej z suchym dokiem? Zarządca kompensacji, firma Bud-Bank Leasing, która odpowiada za sprzedaż majątku, zapowiadała, że aukcje z ubiegłej środy były tymi ostatnimi. Pod uwagę brane jest oddanie doku w dzierżawę. Taką opcją zainteresowanych może być kilka firm, w tym Gdańska Stocznia "Remontowa". W ubiegłych latach niejednokrotnie wynajmowała jeden z gdyńskich doków dla prac remontowych i przebudów kadłubów.
- Zdarzało się, że jednocześnie korzystaliśmy z dwóch gdyńskich doków. Nie ukrywam, że jeśli propozycja dzierżawy padnie, będzie interesująca - powiedział Jarosław Flont, prezes Gdańskiej Stoczni "Remontowa" SA.
Minister Grad poinformował, że resort zastanowi się jeszcze, do kiedy kontynuować sprzedaż stoczni przez kolejne aukcje. Jeśli do nich dojdzie i zakończą się niepowodzeniem, dok trafi w ręce syndyka, który prawdopodobnie wystawi go na sprzedaż. Dotychczasowe aukcje wskazują, że prawie 100 mln zł jest dzisiaj ceną zaporową.
- Być może dok powinien tyle kosztować, ale cena majątku powinna być odniesiona do sytuacji rynkowej - dodaje Jarosław Flont. - Obecna nie gwarantowałaby dopięcia biznesplanu.
Dok za drogi okazał się także dla stoczni Crist, która wpłaciła wadium, jednak w aukcji nie wystartowała.
Wiele wskazuje, że wydzierżawiony lub sprzedany w przyszłości duży dok będzie wykorzystywany w produkcji stoczniowej. Nie ma jednak co liczyć na powrót tysięcy stoczniowców do pracy.
- Nie tworzylibyśmy specjalnego podmiotu dla zatrudnienia gdyńskich stoczniowców - mówi Flont. - Oparlibyśmy się o lokalnych kooperantów. Mogą wśród nich być firmy zatrudniające byłych pracowników stoczni.
Firmy, które nabyły pozostałe strategiczne części stoczni, planują przenieść się wraz z pracownikami z dotychczas zajmowanych lokalizacji na nowo nabyte tereny.
Pracę w Stoczni Gdynia straciło 5,2 tys. osób. W ramach programu szkoleń i aktywizacji zawodowej do tej pory zatrudnienie znalazło lub założyło własne firmy niecałe 500 osób. Na początku grudnia ostatni stoczniowcy pobrali wypłacane przez sześć miesięcy świadczenia.
Przetargi i aukcje na stocznie
Pierwsze przetargi odbyły się w maju tego roku.
Praktycznie całe obie stocznie w Gdyni i Szczecinie wylicytował fundusz Stichting Particulier Fonds Greenrights. Ostatecznie wycofał się z transakcji i za stocznie nie zapłacił. Komisja Europejska wyraziła zgodę na kolejną próbę sprzedaży. Przetargi odbyły się pod koniec listopada. W Gdyni udało się sprzedać mały suchy dok i nabrzeża do wyposażenia statków. W ubiegłą środę w aukcjach wyłoniono nabywcę na rejon prefabrykacji kadłubów. Majątek stoczni został wyceniony na 3 250 mln zł. Do tej pory udało się sprzedać nieruchomości i urządzenia za ok. 150 mln zł.
Jacek Klein